Popularne posty

wtorek, 2 listopada 2010

Pożegnanie

Teraz jestem już w domku w Toruniu w Polsce. Szczęśliwie w przeciwieństwie do mojego wyjazdu do Wietnamu obyło się bez takich przygód jak spóźnienie się na lot przesiadkowy w Paryżu :P Tak więc to koniec moich przygód... Mam nadzieję, że podobała się Wam moja relacja... Za wszystkie komentarze i ciepłe słowa dziękuję. I do zobaczenia na imprezach w Polsce :P Mam nadzieję, że niektórym z Was przybliżyłam Wietnam. Nie taki, jak go opisują przewodniki. Nie ten, który można zobaczyć na zwykłej wycieczce. Nie ten, o którym się pisze w gazetach, ale ten, który można znienawidzić a jednocześnie go pokochać. To jest zwariowane państwo, do którego ciężko się przyzwyczaić... Zaskakuje i zmusza do myślenia. I pozwala docenić takie drobne przyjemności polskiego życia codziennego jak zanurzenie się w wannie pełnej gorącej wody...

Ale muszę przyznać. Na początku nie uwierzyłabym, że to powiem. Nie chciało mi się wyjeżdżać. I naprawdę było mi smutno, że muszę tych wszystkich ludzi tam zostawić. Ally, Aun, Joe, Sara, Duyen, Son, Louie - to osoby, których nie zapomnę. I mam nadzieję, że jeszcze ich zobaczę.

Myślę, że jeszcze tam wrócę ;)

Pozdrawiam wszystkich!
Aga

PS. Niniejszym blog ten uważam za zamknięty! Czas wrócić do szarej, ale jakże kochanej polskiej rzeczywistości!

1 komentarz:

  1. No Agusia, podziwiam Cie za to ze odwazylas sie tam pojechac i tak dlugo zostac, praktycznie sama , a jednoczesnie strasznie zazdroszcze tego co tam przezylas(!!).
    Tak jak to opisalas ( poznalas prawdziwie wietnamskie zycie, a nie takie jak opisuja przewodniki ).
    Musze przyznac ze caly blog czytalam z zapartym tchem i marzy mi sie podobna przygoda do Twojej.
    Dumna jestem z Ciebie Kuzynko!!

    Pozdrawiam i zycze "szybkiego" powrotu do rzeczywistosci :(
    Aska :)

    OdpowiedzUsuń