Popularne posty

piątek, 24 września 2010

Parę list wypunktowanych

Dziś będą trzy listy. Pierwsza, bo mi się nie chce rozpisywać, co dzisiaj robiłam. Aż żałuję, że nie wzięłam aparatu ze sobą. No ale nic nie zapowiadało takiego dnia... Druga, specjalnie na prośbę tarpiote, rzeczy których mi tu brakuje.A trzecia jako bonus: rzeczy, które chciałabym stąd zabrać ze sobą.

Postanowiliśmy jechać na pchli market. Znajduje się on jakieś 10 minut drogi motocyklem od akademików, więc jest to kawałeczek dosłownie. Na miejscu spotkaliśmy się z Wietnamską koleżanką (Pozdrowienia dla Duyen, których na pewno nie przeczyta ;) ). Oto lista rzeczy, które udało mi się dzisiaj zrobić/zobaczyć:


  1. Zamówienie sobie u wietnamskiej krawcowej wymarzonej sukienki, która w sumie (razem z materiałem) kosztować mnie będzie 45zł. (standard wyrobu sprawdzony już wcześniej przez znajomego z Polski)
  2. Wypicie mleka kokosowego prosto z kokosa, a potem zjedzenie kokosa
  3. Zjedzenie jakiegoś śmiesznego smażonego ciasta z jeszcze śmieszniejszym owocem o kolorze buraka - wybaczcie, nie mam pojęcia co to było
  4. Zjedzenie ślimaka, który na moich oczach został wyjęty ze skorupki za pomocą agrafki - obrzydlistwo
  5. Zobaczenie na targu:
    1. Krowiego żołądka
    2. Krowich flaczków
    3. Krowiego języka
    4. Połowy krowiej głowy wraz z okiem (w sensie lewej połowy)
    5. Całej masy jakichś dziwnych owoców, przypraw i zieleniny
  6. Zaproszenie na obiad do wietnamskiej rodziny
  7. Pomoc w przygotowaniu tego obiadu (już wiem jak zrobić tradycyjne Nam - takie coś trochę jak nasze sajgonki)
  8. Zjedzenie tego obiadu wraz z Wietnamską rodziną - oczywiście na podłodze, za pomocą pałeczek itd
  9. I popijanie go Wietnamską wódką, oraz winem ryżowym (strasznie mocne to było, ale tu niczego nie można odmawiać :/)
Dzień muszę zaliczyć do udanych. Nie musiałam ruszać się daleko stąd, żeby zobaczyć jak oni naprawdę na co dzień żyją. A na targ wrócę na 100 procent (choćby po sukienkę). I tym razem będziecie mieli okazję popodziwiać wszystkie te mniejsze i większe wspaniałości... :P

A oto lista druga. Rzeczy, których mi tu brakuje.
  1. Obiadu złożonego z ziemniaków i schabowego (a przynajmniej takiego, który nie będzie miał w sobie ryżu)
  2. Kebaba, McDonald'a albo czegoś podobnego
  3. Ciszy za oknem przed godziną 9 rano
  4. Możliwości obejrzenia serialu na SerialeOnLine.pl
  5. Świateł na przejściu dla pieszych
  6. Normalnej, przytulnej kawiarenki
  7. Imprezy - ale takiej z możliwością potańczenia sobie, posiedzenia przy piwku, przy dobrej muzyce z masą ludzi wokoł
  8. Świadomości, że jak wyjdę do sklepu, to się bez problemu dogadam (serio - brakuje mi tu ludzi gadających po polsku ;) )
  9. (Przestrzeganego) zakazu trąbienia.
No i na koniec lista numer 3:
  1. Pole ryżowe - żeby sobie je umieścić za oknem
  2. Nam (te sajgonki jakby)
  3. Świeży szpinak - w Polsce nawet jak jest świeży to jakiś inny
  4. Bia Hoi - tutejsze świeże piwo
  5. Mia Da - sok z trzciny cukrowej (tego mi chyba najbardziej będzie brakować)
  6. Straganów tak kolorowych i pachnących owocami, że można przy nich stać godzinami
  7. Wietnamską gościnność (no może pozwoliłabym odmawiać propozycji)
  8. Ceny tutejsze, ale tylko te dla tubylców
  9. Pogodę (mimo wszystko. Jak pomyślę o tym jak jest teraz w Polsce, to zostałabym tu najchętniej do czerwca)
  10. Motocykl - tu na pewno jest tańszy :P
  11. Trochę górek z zatoki HaLong - przydałyby się do urozmaicenia zatoki Gdańskiej
  12. Dziecko - tu jest od cholery dzieci. A Wietnamskie dzieci są przesłodkie. I nie, nie mówcie, że mam sobie zrobić, bo polsko-wietnamskie to już nie to samo :P
No i co o tym myślicie? Ot, podsumowanie dwóch tygodni, tak w pigułce ;) Jestem przekonana, że listy numer 2 i 3 jeszcze wiele razy będę modyfikować przez mój pobyt tutaj. Ale to takie pierwsze wrażenia ;)

2 komentarze:

  1. wow, czuję się wyróżniony ;-) Nie wiem czemu ale najbardziej zaskakuje.. brak McDonalda :p
    A tak z ciekawości, spotkałaś Wietnamczyka który potrafiłby powiedzieć cokolwiek po polsku?
    Czekamy na zdjęcia w nowej sukience ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po polsku? Tu graniczy z cudem znalezienie takiego który potrafi powiedzieć coś po angielsku :P

    Chociaż... Spotkałam dwóch studentów, którzy sporo przebywali z Polakiem, który też tu jest na praktyce. No i coś tam się nauczyli. Jedno słowo konkretnie. Zgadnij jakie... :P

    OdpowiedzUsuń